V Etap
Wieczorem była odwilż, ale za to rano mróz. Minus 6 stopni, bez wiatru. Jest piękna pogoda. Ostatni zachód słońca mieliśmy wczoraj, a teraz przez kilka dni będziemy doświadczali nocy polarnej. Ale to nie oznacza, że będzie kompletnie ciemno. W ciągu dnia jest całkiem widno, bo słońce jest tuż pod horyzontem. Pakujemy bagaże do samochodu, odśnieżanie i ruszamy. Najpierw musimy dojechać do graniczy z Norwegią. Tam planujemy zatrzymać się na krótko, żeby zjeść śniadanie. Ale po dojeździe okazuje się, że restauracja jest nieczynna. Niestety, po zarazie, która opanowała świat musimy być przygotowani na takie niespodzianki. Bierzemy takie sytuacje pod uwagę. Co robić? Ruszamy dalej. Przekraczamy granicę z Norwegią, na szczesście bez żadnych ograniczeń związanych z kontrolą, zarazą itp. Po prostu przejeżdżamy przez granicę jak dawniej… Niespełna 20 kilometrów dzieli nas od Karasjok, gdzie zatankujemy samochód. Po drodze mamy dwie niespodzianki. Nagle, tuż przy krawędzi drogi wypatrzyłem dwa łosie, które uważnie nam się przyglądały. Zatrzymaliśmy się i wyszedłem z aparatem zrobić zdjęcia. Pozowały aż do momentu, kiedy się odwróciłem. Wtedy stwierdziły zapewne, że to już koniec sesji zdjęciowej i uciekły do lasu… Po kilku kilometrach kolejne dwa łosie. Wyglądają dokładnie tak samo jak te pierwsze! Tym razem salwowały się ucieczką po stromym zboczu. Czyli do tej pory nie widzelismy żadnego renifera, ale za to 4 łosie! To niezwykle. Dojeżdżamy do Karasjok. Tankowanie i śniadanie. Temperatura utrzymuje się na poziomie minus kilka stopni cały czas. Wyjeżdżamy z Karasjok w kierunku Lakselv. To droga przez Wyżynę Lapońską z przepięknym zimowym krajobrazem. Temperatura spada do rekordowych -11,5 stopnia. Chyba będzie to nasza najcieplejsza zimowa podróż po Północy. Zatrzymujemy się na krótką sesję zdjęciową. Potem, pod koniec tego odcinka drogi pojawiają się renifery, nadrabiając dystans do łosi.
Z Lakselv jedziemy bezpośrednio do Olderfjord. Tam mamy ostatni planowany postój przed dojazdem na wyspę Mageroya. Kawa i wafle są tu obowiązkowe! :) Potem już tylko droga na wyspę. Ale za to jaka!? Po prawej fiord Pornanger, a po lewej skały. Mijamy nowy tunel, ma zastąpić dotychczasowy 3 kilometrowy, który ja nazywam „brudnym tunelem” ze względu na ściekająca w nim brudną wodę. Wreszcie pojawia się ten najważniejszy – Nordkapptunnelen. Przejeżdżamy nim notując najwyższą temperaturę na trasie +5,5 stopnia. Wyspa. Wreszcie, po 3 latach mamy okazję pojawić się ponownie na Mageroya. Jeszcze kilkanaście minut i dojeżdżamy do naszego noclegu. Wróciliśmy do miejsca, gdzie spałem na swojej pierwszej wyprawie Fiatem 126p…
Ale to nie koniec. Dzisiaj pierwsza próba wjazdu w konwoju na Nordkapp. Jedziemy wieczorem (choć w istocie mamy noc polarną cały czas). Zobaczymy czy się uda...
PS.
Po dokładnym sprawdzeniu urządzń rejestrujących okazało się, że łosia numer 3 i 4 jako pierwsza zauważyła Basia... :)
Zdjęcia z całego dnia pojawią się wkrótce... (po etapie VI i VII)
Uwaga - błędy, literówki itp. pojawiające się w relacji wynikają z tego, że relacja pisana jest na żywo, szybko i bez realnej możliwości korekty i poprawienia błędów. :)