Etap XVII

Pello przywitało nas ośmiostopniowym mrozem. Pakujemy się i ruszamy w drogę. Przy okazji odkryliśmy, że w naszym hotelu ktoś w nocy był… Uchylone drzwi w korytarzu, które sam tak zostawiłem zostały zamknięte… Ale teraz znowu nikogo nie ma. Po spakowaniu bagażu do samochodu postanawiamy jeszcze przejść się po pustych korytarzach hotelu. Okazuje się, że jest to istny labirynt, a poza pokojamiu są salki konferencyjne, jakieś siłownie itp… w niektórych swieci się światło, jakby tuż przed nami ktoś tam był… ale nie ma kompletnie nikogo. Jest jeszcze wejście do piwnicy. Zaglądamy i tam, bo jest to sala do ćwiczeń. Coś łączącego siłownie z salą gimnastyczną. Dziwne… Sala jest duża i światło włączone nie oświetla jej całej, a w oddali słychać jakieś buczące urządzenie. Jakiś nawiew, lub coś zgoła innego… wolimy nie sprawdzać. Nie ma tu kompletnie nikogo, ale… na podłodze są całkiem świeże ślady butów… Idoąc korytarzami do wyjścia głównego automatyczne światło wskazuje nam drogę. Wychodzimy, a klucz do pokoju zostawiamy w miejscu gdzie go odebraliśmy. Ruszamy. Na naszym termometrze jest wskazanie najniższej temperatury w nocy. Było -24,4…

Kilka kilometrów i jesteśmy w Szwecji. Piękna dorga przez las prowadzi nas do Koła Polarnego. Odśnieżona znacznie lepiej niż tydzień temu, kiedy jechaliśmy przez ten region w śniezycy. Podczas przejazdu tym odcinkiem dorgi możemy, niestety, zauważyć kilka martwych reniferów. Niestety nie przeżyły spotkania z samochodami. Leżą przy drodze… Niestety podróżując po Laponii możemy się spodziewać, że kiedyś taki widok będzie nam dane zobaczyć.

Mijają kolejne kilometry. Zatrzymujemy się na obiad w naszej ulubionej restauracji. Tak, tak, nawet tu, gdzieś na północy Szwecji można znaleźć takie miejsce, które chętnie się odwiedzi jeszcze raz. Gdzieś przy drodze, niepozorna restauracja, ale wewnątrz bardzo stylowa. Przynajmniej nam się tak wydaje…

Teraz już prosto do wybrzeża naszego morza. Główna dorga prowadzi nas do naszego hotelu. Tego dnia mamy do przejechania ponad 600 km, a i tak będziemy ponad 500 km na północ od Sztokholmu. Mojamy lolejne miasta: Lulea, Pitea, Umea. Aż wreszcie dojeżdżamy na nasz nocleg. Po drodze mamy jeszcze okazję spotkać renifery, które ucztowały zaledwie metr od pobocza drogi, którą jechaliśmy w kolumnie samochodów. Na szczęście zajęte były jedzeniem, choć naprawdę nie wiem co tam takiego do jedzenia było, poza brudnym śniegiem…

Po drodze notujemy jeszcze najniższą temperaturę na tym etapie – 16,5 stopnia.

Dojeżdżamy do naszego hotelu tuż po godzinie 20, jest mróz -15,5.

Zdjęcia - Trails to Nordkapp 2023

Uwaga - błędy, literówki itp. pojawiające się w relacji wynikają z tego, że relacja pisana jest na żywo, szybko i bez realnej możliwości korekty i poprawienia błędów. :)