Gdy chodziłem do trzeciej klasy nie wiedziałem na czym polega działalność Szkolnego Koła Polarnego „Śnieżna Gwiazda”. W czwartej klasie dowiedziałem się o nim od nauczyciela przyrody i bez zastanowienia zapisałem się.

Nie spodziewałem się, że dostanę się do finału. W piątki chodziłem na zajęcia, aby dobrze przygotować się. Trud się opłacił. Przed finałem bardzo się stresowałem, mimo to, starałem się najbardziej jak mogę. Dopingowali mi koledzy, którzy brali udział w eliminacjach. Gdy stanąłem na podium, prowadzący wyczytał jaką dostałem nagrodę. Bardzo się ucieszyłem. Wgrałem trzydniowy wyjazd do Finlandii. Miałem lecieć do Turku, przespać noc w hotele, rano wsiąść na prom i popłynąć do Stockholmu (nie wysiadając z promu), przespać na nim noc i wrócić do Turku, zwiedzić je i wrócić samolotem do domu.

Już po zakończeniu konkursu nie mogłem doczekać się wyjazdu. Gdy nadszedł ten dzień musiałem wstać bardzo wcześnie rano i pojechać na lotnisko. Po odprawie okazało się, ze samolot ma opóźnienie. Po przylocie z trasy, załadowali nasze bagaże i wylecieliśmy. Po dotarciu do Turku pojechaliśmy elektrycznym autobusem do hotelu. Przespaliśmy tam noc. Rano poszliśmy na odprawę do terminalu promowego. Przywitała nas foka. Po wejściu na prom poszliśmy do kabin. Płynęliśmy liniami Silja Line, a nasz prom nazywał się Galaxy. Dopłynęliśmy do Stockholmu, zjedliśmy „sycącą” kolację i poszliśmy spać. Rano musieliśmy wcześnie wstać na śniadanie w postaci bufetu, prom w tym czasie dopłynął do Turku. Zabraliśmy bagaż i zeszliśmy z promu. Zostawiliśmy bagaże i poszliśmy do centrum miasta. Zjedliśmy obiad. Wróciliśmy po bagaże i pojechaliśmy elektrycznym autobusem na lotnisko. Właśnie czekamy na samolot. :)

Wezmę udział w kolejnych eliminacjach. Może znowu dostanę się di finału i wygram podróż.

                                                                                  Tomasz :)